Browar: Deer Bear
Styl: Gose
IBU: brak danych
Blg: brak danych
Zawartość alkoholu: 4,1%
Chmiel: brak danych
Słód: brak danych
Drożdże: brak danych
Dodatki: brak danych*
Landrynki o smaku pomarańczowym. Niby kwaśno, ale jednak słodko. W tle czasem przewinie się grejpfrut. Nektarynka, nie, choć może dodaje wspomnianej słodyczy. Soli nie ma, lecz wydaje mi się, że jest trochę mineralności. Kwaśności brak.
Piany nie ma. Barwa pomarańczowa, przymglone.
Smakuje to jak gazowany napój owocowy bez cukru. Dobrze? No nie do końca. Nie idzie rozpoznać owoców i sądzę, że w ślepym teście na pewno wskazałbym na pomarańcze. Może grejpfrut, lecz dużo by zależało od… nie wiem, szczęścia? Bo tak jak w aromacie on niby jest, ale nie tak łatwo go wyłowić. A nektarynka ginie. To, że nie jest słodkie to dobrze, bo kwaśność i brak cukru to fajna sprawa, orzeźwiająca. Tylko, że kwaśność jest na niskim poziomie. To już pierwszy kwas z Cieszyna, z mango (sic!) miewał jej wyższy poziom.
Do tego piwo jest przegazowane. Nie objawia się to obfitą pianą czy musowaniem na jeżyku, ale w żołądku już to piwo szybko czuć. I to kładzie ten owocowy soczek już po 1/3 butelki. Po prostu nie można tego piwa w spokoju pić, bo brzuch się szybko powiększa od gazu. Gdyby nie to, było by ok.
Posmak owocowy, lekko kwaskowy, niezbyt oczyszczający.
Meh.
* Nie wiem czy wspomniane w nazwie owoce zostały dodane do tego piwa. Czy to był sok, owoc, aromat czy co. Nie ma takiej informacji na etykiecie czy stronie. Ale to standard w tym browarze, który od dawna nie został zmieniony.
Ocena:
Aromat: 5/10
Wygląd: 1/5
Smak: 5/10
Odczucie: 1/5
Ogólna: 7/20
Suma: 1,8/5