Browar: Olimp
Styl: American Pils
IBU: 30
Blg: 11
Zawartość alkoholu: 5%
Chmiel: Citra, Chinook, Simcoe
Słód: pilzneński, monachijski
Drożdże: brka dnaych
Dodatki: herbata earl grey
Aromat dominuje niezwykle wyraźna herbata earl grey. Jest naprawdę mocno bergamotkowa. Nic po za nią nie jestem w stanie wyłapać, choć totalnie mi to nie przeszkadza.
Piana dość skromna, redukuje się do okręgu unoszącego się nad piwem. Na szkle jednak nie chce pozostawać. Barwa przygaszonej pomarańczy a jak naleje się z osadem to barwa wody z piaskiem. Wręcz wpada w brąz. Totalnie nieprzejrzyste.
Piwo okazuje się być dość pełne, miękkie, z niskim nagazowaniem, które tylko sprawia, że odbiera się je nawet bardziej pełne niż jest w rzeczywistości. Jednocześnie nie jestem w stanie odbierać przez to tego piwa jako pilsa. Brakuje mu lekkości, choć samo piwo nie jest ciężkie. Po prostu nie jest na tyle lekkie by przypominało mi pilsa.
Jeśli jednak przyjmiemy, że to APA, to sytuacja jest zgoła inna. Pachnie świetnie, wspomniana herbata dominuje nie tylko aromat ale również smak. Do połowy piwa jest jakby na drugim planie, cały czas wytaczając główną nutę smakową. Jednak w połowie zaczyna być kwaskowa i tutaj już dominować zaczyna bergamotka.
Posmak pełny, słodowy, wieńczony bergamotką i dopiero herbatą. Może nie oczyszczający czy kojarzący się z pilsem, jednak całkiem przyjemny.
To nie pils a APA. Ale i tak fajne piwo. Czyżby Olimp stawał się reinkarnacja Fabrica Rara?
Ocena:
Aromat: 8/10
Wygląd: 1/5
Smak: 7/10
Odczucie: 3/5
Ogólna: 12/20
Suma: 3,1/5