Browar: Pinta
Styl: IPA
IBU: brak danych
Blg: 15,5
Zawartość alkoholu: 6%
Chmiel: Falconer’s Flight, Cryo Citra, Columbus, Warrior, Mosaic, Ekuanot
Słód: Thomas Fawcett owsiany, pilzneński, carapils
Drożdże: S-04
Dodatki: płatki owsiane, laktoza
Mocno chmielowy aromat – jak granulat chmielowy. Tylko brakuje jego intensywności. Lekko słodko, bez wskazania na konkretny owoc.
Bardzo mało piany, nawet wymusić nie ma jak. Lejsing jakiś tam się pojawia, lecz jest równie słaby. Barwa żółta, lekko zamglone.
W smaku nieco owocowe z przyjemną goryczką, która obecna jest od początku do końca. Jest nisko intensywna, ale pasuje do tego lekkiego piwa. Dobrze balansuje słodowość, która wraz z tą goryczką daje swoistą owocową pełnie. W tle co jakiś czas przewija się kwaskowość lecz nie ma totalnie szans przebić się – owocowość całkowicie ją przykrywa.
Pije się to piwo bardziej jak sesyjna IPA. I to jakby dodany był do niej jakiś owoc. Laktoza nie wyczuwalna. Nie ma efektu milkshake.
Posmak owocowy z subtelną kwasowością.
Dobre piwo, bardzo porządne lecz brakuje mu efektu wow. Można napisać, że to przecież Pinta i już przestali zaskakiwać czy robić bardziej szalone piwa. Ale nie można nie napisać, że ich piwa często prezentują jakość o jakiej większość browarów w tym kraju może pomarzyć. Mimo, że niczym nie zaskakują od dłuższego czasu.
Ocena:
Aromat: 7/10
Wygląd: 1/5
Smak: 9/10
Odczucie: 2/5
Ogólna: 12/20
Suma: 3,2/5