Browar: Pinta
Styl: Sour IPA
IBU: brak danych
Blg: 15
Zawartość alkoholu: 5,4%
Chmiel: Columbus, Citra, Sorachi Ace, Motueka
Słód: pilzneński, pszeniczny jasny
Drożdże: WLP067 Coastal Haze
Dodatki: płatki owsiane błyskawiczne, laktoza, puree z markaui, puree z moreli, wanilia, kokos
Lody cytrynowe – nie sorbet a śmietankowe z dodatkiem cytryny. Słodko ale i kwaskowo. Niezwykle oryginalnie i totalnie się tego nie spodziewałem.
Piana średnio obfita i choć początkowo drobnopęcherzykowa, szybko zaczyna pękać i zmienia się w średnio pęcherzykową i opada. Na szkle pozostaje falami, zwyczajnie. Barwa pomarańczowa, pastelowa, soczysta.
W smaku niby kwaskowo, ale szybko jest to wygładzane jest słodyczą i owocowością. Czyli jest to podobne do cytryny z cukrem – balans jest, choć trzeba zaznaczyć, że przechylony w stronę słodyczy. Nie jest jednak wyklejająco czy przesadnie słodko.
Ponownie, skojarzenie z lodami. Piwo jest śliskie jakby lekko na języku. Co prawda lekko, lecz warte zaznaczenia. Goryczki oczywiście nie ma, ale dodaje to tylko z kronikarskiego obowiązku, bo wiadomo było, że jej nie będzie.
Nie zmienia to faktu, że piwo jest całkiem pijalne. Moim skromnym zdaniem, bliżej mu zdecydowanie do pastry sour niż sour ipa, ale może tutaj działa magia skrótu IPA.
Co znamienne, tradycja polskiego krafciku zachowana – dodatki są niewyczuwalne. W ślepym teście raczej nie wykryłbym, że to akurat morela i marakuja. Tak samo kokos. W ogóle nie ma tutaj ich w smaku. Co nie zmienia faktu, że zakładam, że w wyniku ich fuzji powstał tak intrygujący i inny smak.
After taste jak po lodach cytrynowych z gryzącym momentami granulatem chmielowym.
Bardzo ciekawe piwo, które zaskakuje – spodziewałem się zupełnie czego innego a co innego zastałem w szkle.
Ocena:
Aromat: 7/10
Wygląd: 2/5
Smak: 8/10
Odczucie: 2/5
Ogólna: 13/20
Suma: 3,2/5