Lech Diesel
Piwo z colą. Jakby sam Lech nie był dostatecznie słodki. W każdym bądź razie ten radler, nawet dobrze schłodzony jest tak słodki, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Na pewno nie orzeźwia, jak to sugeruje jakiś koleś z kędziorkami zamiast włosów w reklamie. Piwo smakuje jak pomieszanie eurolagera (czyli Lecha) z najtańszą colą jaka jest na rynku. Do tego wysokie wysycenie. Po dwóch łykach poszło w kanał.
Somersby Elderflower Lime
W założeniach jest to radler o smaku bzu z limonką. Z piwa oczywiście za dużo nie idzie wyczuć. Niby jakiś smak bzu jest za to limonki mało. Przez co piwo jest słodkawe. Przydałaby się kontra kwaskowością. Czy ten wyrób jest zdatny do wypicia? Mocno schłodzony i potraktowany jak gazowana oranżadka – tak.
Piast Chmielowe Ratuszowe
Próba podczepienia się pod piwną rewolucję wykonany z gracją słonia w składzie porcelany przez duży koncern. Lager, który chmielony jest Cascade, Zeus i Hallertau Tradition – no na pewno. Ale na tyle mnie to rozbawiło, że kupiłem puszkę. W końcu jakiś tam grosz będzie przekazany na remont ratusza, więc choć tyle dobrego. I jeszcze ten napis „edycja limitowana”.
Ale jakie było to piwo? Po otwarciu, przez jakieś piętnaście sekund dało się wyczuć delikatnie aromat amerykańskich chmieli. A i tak trzeba było się dobrze „wwąchać” tak bardzo był ulotny. Potem już standardowy zapach eurolagera. W smaku sama słodowość bez żadnej goryczki. I mocno przegazowane. Kanał po trzech łykach.
Łomża Wyborowe Łomżyńskie
Z racji, że kiedyś nawet Podkapslowe mi odpowiadało postanowiłem kupić ten nowy wynalazek. Nie spodziewałem się niczego dobrego i nic takiego nie dostałem. Słód w aromacie jak i smaku. Po za tym pustka. Do tego nieprzyjemna goryczka, nie chmielowa a alkoholowo-słodowa, nieprzyjemna. Ogromne wysycenie, po dwóch łykach już się odbiło. I wtedy wylądowało w kanale.
Cornelius Grejpfrut
No po głośnej reklamie radler ten został wypuszczony również w małej puszcze. Inowacją, prócz pojemności, była wysuwająca się słomka po otworzeniu. Aromat jak z gazowanego, grejpfrutowego napoju, więc z prawdziwym owocem średnio ma coś wspólnego. W smaku jak radler – oranżadka. Nic specjalnego, może mniej słodki niż podobne wynalazki od koncernów.